Ostatnio na naszym blogu pojawia się sporo wpisów na temat sprzętu, myślę, że to się  szybko nie zmieni, jestem fanem technologii, lubię zdobywać wiedzę i dzielić się nią z innymi. Jednak dziś dla odmiany chciałbym opowiedzieć Wam trochę na temat naszej pracy, trochę o tym na jakie problemy napotykamy i jak sobie z nimi radzimy. Mógłbym utrzymywać, że nie mamy w czasie sesji z Ewą żadnych komplikacji, jesteśmy przecież profesjonalistami w każdym calu i nie ma takiej możliwości, aby coś mogło nas zaskoczyć.

Bzdura !!!

Po pierwsze jesteśmy ludźmi, po drugie pracujemy z ludźmi – problemy były, są i  będą. O naszym profesjonaliźmie decyduje to jak szybko i skutecznie radzimy sobie z trudnościami. W fotografii noworodkowej liczą się dni, a czasem godziny. Większość fotografów bardzo chętnie przyjmuje klientów (rodziców), kiedy ich pociechy mają 14, 10, 7 dni. Wtedy niemowlęta dużo śpią, są też bardzo plastyczne, można je swobodnie układać i fotografować. W późniejszym czasie na buzi maluszka, może zacząć pojawiać się trądzik, co znacznie wydłuża czas pracy nad zdjęciami. Dla tego w tej dziedzinie fotografii istniej żelazna zasada im wcześniej tym lepiej.

Wyjątek potwierdza…

Dzisiejszy tytuł bloga to nawiązanie do wiersza „Nic dwa razy” wybitnej poetki, noblistki Wisławy Szymborskiej. To także wstęp do historii jednej z naszych sesji, która utwierdza nas w przekonaniu, że od każdej reguły istnieją wyjątki. Kiedy przyjechali do nas Monika, Michel i Alex, byliśmy bardzo pewni siebie:

  • scenariusz – jest,
  • akcesoria – są,
  • wystrój – jest,
  • stylizacje – są,
  • baterie – naładowane,

Plan był gotowy, duża motywacja, zbiliśmy z Ewą piątki przed sesją, zwarci i gotowi czekaliśmy tylko kiedy Alex zaśnie, miał 14 dni więc przyjęliśmy, że to formalność. Czekaliśmy, czekaliśmy, czekaliśmy… dłuuuugo czekaliśmy. Kolejne sposoby na uśpienie Alexa wyciągałem jak króliki z kapelusza, bujanie, kołysanie, suszarka, śpiewanie, mruczenie, głaskanie po czole… po 4 godzinach walki, pojawiło się światełko w tunelu, oczy Aleksa się zamknęły.

O jaki ja byłem z siebie dumny, potwierdziło się mam dar… Paweł jest zaklinaczem dzieci. Dumnie prężyłem tors, trzymając Alexa na rękach, napawając się zwycięstwem. Jednak moment chwały nie trwał długo, w sumie faktycznie to był moment. Skończył się zasadniczo kiedy układałem Alexa do pierwszego zdjęcia. Pewnie jesteście ciekawi ile zdjęć wykonaliśmy w 7h – ano całe 3 (słownie trzy).

Kapitulacja

Nadszedł moment by powiedzieć sobie prawdę, Ewa… przegraliśmy. Po 7 godzinach pracy mamy 3 zdjęcia… drodzy rodzice, po.. po.. poddaje…
Nie nie poddaliśmy się, szybko przeszeptaliśmy z Ewą dalszy plan, 4 szepty, dwa migi, kiwnięcie głowami i pokrzepiający całus. Zaproponowaliśmy Monice, Michelowi i Alexowi drugi termin sesji z dowozem do studia. Dziękuje, że się zgodziliście 

W między czasie odbyliśmy z Ewą twardą naradę bojową… co poszło nie tak? Gdzie popełniliśmy błędy? Co zawiodło?

Nic na siłę

Żyliśmy z Ewą w mocnym przekonaniu, nieomylności… nic dwa razy się nie zdarza. Błąd do tej sesji podchodzimy drugi raz, ale z innym planem, motywacja jest jeszcze większa niż za pierwszym razem. Zamiast pozowanej sesji noworodkowej zaproponowaliśmy sesję „life style” i to był strzał w dziesiątkę. Alex to nie zabawka, odłożony do koszyka nie pójdzie spać na nasze skinienie, to żywy człowiek, który czuje, słyszy i ma czuć się bezpiecznie. On i jego samopoczucie są ważniejsze od zdjęć. A kiedy i gdzie, dziecko czuje się najlepiej? Kiedy ma blisko siebie kochających rodziców, a w tym przypadku ta miłość była namacalna, niczym smugi światła na porannej mgle i ten fakt postanowiliśmy wykorzystać.

Zwycięstwo czy porażka

Koniec końców wygraliśmy tą wojnę. Co więcej wiele się nauczyliśmy, a to bezcenna wartość dodana. Dziś jesteśmy o krok dalej, jesteśmy „mądrze” pewniejsi siebie, nie boimy się zmieniać założeń. Co chcemy Wam, fotografom powiedzieć… nie poddawajcie się, obracajcie potknięcia w zwycięstwa. To, że o pewnych rzeczach się nie mówi, nie znaczy, że się nie zdarzają. Sesja wyszła wspaniale, czuć w niej emocję, miłość, a kiedy Alex sam po 2 godzinach sesji usnął, zaimprowizowaliśmy sesję pozowaną (moje dłonie posłużyły jako poduszka modelująca).

Czy nasi klienci są zadowoleni…???

Refleksja

Utwór ten wybrałem celowo po pierwsze  dlatego, że chciałem  żartobliwie oddać ducha naszej historii. Po drugie fotografia nabiera szczególnego sensu, kiedy zestawimy ją z przemijaniem. Fotografia noworodkowa dla mnie w głównej mierze to  fotografia dekoracyjna, osobiście bliżej mi do fotografii emocjonalnej, na której mogę obejrzeć najwspanialszy generator emocji we wszechświecie – całą rodzinę…

„Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.”